Do tego, aby zacząć dobrze gotować, potrzebne jest niebanalne podniebienie i nietuzinkowe podejście do produktów, należy znać każdą molekułę dania, aby cieszyło ono nasze zmysły… Blablabla ?
Tak naprawdę, dla mnie liczy się serce i zapał do pichcenia. Tego staram nauczyć kursantów na moich szkoleniach. To, jakich produktów użyjemy do naszej potrawy, zależy jedynie od nas. Jeśli kupujemy świeżego łososia prosto z kutra rybackiego, sami go oprawiamy i następnie wycinamy z niego idealne filety, z kolei z tych filetów wycinamy jeden idealny kawałek, a resztę wyrzucamy do kosza – to nasza osobista fanaberia.
Możemy też być zafascynowani tematyką zero waste i zjemy nawet łeb z ośćmi i płetwami, to także nasza sprawa. Również wyłącznie w naszym zakresie leży to, jakich technik użyjemy do produkcji danej potrawy. Na każdym jednym kursie gotowania powtarzam w kółko adeptom sztuki kucharskiej, aby gotowali w taki sposób, w jaki im smakuje, wtedy istnieje ogromna szansa, że będzie smakować osobom bezpośrednio zainteresowanym.
Wiadomo, że przy zastosowaniu odpowiednich technik kulinarnych potrawy będą smakować znacznie lepiej. Do tej pory przypominam sobie, jak z fascynacją obserwowałem, jak pan robotnik budowlany przybił do deski naciętą kiełbaskę dwoma gwoździami, gwoździe owinął końcówkami kabla od napięcia siłowego, odpalił obwód na kilka sekund, po czym mógł się cieszyć smakiem rodem z grilla. Swoją drogą – strach pomyśleć, co on wyrabiał w domu, kiedy żona nie zdążyła nic ugotować? Stawiam na robienie naleśników za pomocą wiertarki udarowej ?
Takich ekstremalnych technik raczej nie nauczę was podczas moich zajęć. W zamian mogę zaproponować warsztaty kulinarne z podstaw gotowania, gdzie postaramy się odpowiedzieć na pytanie: jak zacząć gotować? Zaręczam, że to fajne i proste ? Oczywiście dla mechanika wymiana hamulców też jest prosta, a dla stolarza – zrobienie mebli to też pestka.
Jakoś trzeba zacząć. Na kursach zaczynamy od wnikliwego czytania tekstu przepisu. Robimy to dodatkowo ze zrozumieniem. Jest to istotna umiejętność, ponieważ ostatnio poprosiłem praktykantkę, aby zrobiła majonez w thermomixie. To był jeden z tych dni, podczas których człowiek nie ma czasu nawet tłumaczyć, a że młodzież obyta ze zdobyczami technologii – postanowiłem to wykorzystać.
Moim błędem było to, że powiedziałem, aby zrobiła przepis w podwójnej proporcji, więc wystarczyło dać 600 ml oleju zamiast 300 i efekt gwarantowany. Nic bardziej mylnego, otóż oleju co prawda poszło wymienione wyżej 600 ml, niestety jaj już jedno zamiast dwóch i tak dalej.
Eksperyment nie udał się… Za pierwszym razem. Drugie podejście poszło już gładko. Druga sprawa, jeśli chodzi o rozpoczynanie gotowania, to umiejętność abstrakcyjnego myślenia – ze szczyptą improwizacji. Podczas kursów gotowania zdarzyć się może, że ktoś wykorzysta daną pulę produktów, ponieważ nie doczyta dobrze ilości, lub zamiast gotować na jedną porcję stwierdzi, że ugotuje na dziesięć.
Wtedy pomaga abstrakcja i improwizacja. Można zamienić jakieś produkty, ale w tym przypadku jest już nam potrzebne doświadczenie i odpowiednia wiedza, czy można coś takiego uczynić. Na szczęście podczas szkoleń krążę, jestem i zawsze chętnie doradzę ?.
Oczywiście Warsztat Qulinarny stara się zawsze, aby takie sytuację się nie wydarzyły, niestety wszyscy jesteśmy jedynie ludźmi, nawet ja (wbrew temu co mówią moi współpracownicy :)). Ostatnio dowiedziałem się, że jestem nazywany kuchennym R2D2, czyli robotem, który ma większość przepisów w głowie i mówi z prędkością przekraczającą ludzką percepcję. Cóż, mogę jedynie podziękować, bo dla mnie to 70% komplementu a 30% zgryźliwości, więc – in plus.
Jeśli chcemy zacząć gotować, zawsze polecam po pierwsze – kierować się osobistymi preferencjami i sercem. Następnie czytajmy przepisy w całości i ze zrozumieniem. Kolejnym krokiem jest przygotowanie surowców i odpowiednie postępowanie z nimi, w razie pytań jestem zawsze do dyspozycji. Kurs gotowania nie kończy się na wyjściu z zajęć, zawsze można zapytać mnie o pomoc, chętnie pomogę. Kolejna sprawa to elastyczność i abstrakcyjne myślenie. Nie mamy naci pietruszki, ale w lodówce posiadamy koperek. W większości przypadków zrobi lepszą robotę niż brak jakichkolwiek ziół. Tak więc – głowa do góry! I gotujemy.
Jeśli nie macie ochoty sami – zapraszam ślicznie do Warsztatu Qulinarnego na kursy gotowania ?