Napisz do nas

Email: kontakt@warsztatqulinarny.pl

    Blog

    Choroby zawodowe w gastronomii: studium ryzyka zdrowotnego.

    Zawód kucharza cieszy się sławą pracy ciężkiej, wyniszczającej organizm i psychikę…

    Oraz niosącej za sobą satysfakcję wśród prawdziwych pasjonatów, ponieważ ich poświęcenie jest imponujące. A z całą pewnością kosztuje wiele – głównie zdrowie.

    Wachlarz dolegliwości dotykających wyżej wymienioną grupę zawodową może przerażać, zatem postaram się go ukazać dość minimalistycznie.

    Zacznę od kwestii najbardziej oczywistej – żylaki. Tak, my, kucharze, mamy niezbyt piękne nóżki…

    Wynika to rzecz jasna ze stania, często po kilkanaście godzin. Bywają dni, kiedy nie ma czasu zjeść, iść do toalety, czy pomyśleć w spokoju, zatem o siedzeniu w ogóle nie ma mowy.

    Dobrym rozwiązaniem byłoby wykonywanie części zadań w pozycji siedzącej, aczkolwiek realia w tej kwestii wyglądają dość żałośnie.

    Kolejnym problemem zdrowotnym kucharzy są wszelakie dolegliwości związane ściśle z kręgosłupem i wynikające z uszkodzenia tegoż w jakikolwiek sposób. A stąd już prosta droga do dyskopatii, zespołu cieśni nadgarstków, bolących stawów, wypuklin na kręgosłupie i innych „przebojów”, które perfidnie mszczą się już od kilku lat od startu kariery na kuchni, w wielu przypadkach zostając z mistrzem kuchni na starość.

    Winny? Znów stojący tryb pracy, współwinne dźwiganie.

    Niezbyt przyjemnym aspektem zawodowego gotowania jest także egzema, często towarzyszącą już młodym szefom kuchni. W wilgotnym środowisku miejsca pracy, przy częstym używaniu środków chemicznych, towarzystwie odpowiedniej temperatury i wiecznie mokrych dłoni, choroba ta zbiera prawdziwe żniwo, a wtedy zostaje już tylko nosić bezpyłowe rękawiczki i obficie smarować się maścią sterydową.

    Pracując jako kucharz można także nabawić się alergii, paść ofiarą gronkowca złocistego, zarazić się salmonellą, utracić słuch, bądź porządnie nadwyrężyć struny głosowe.

    Ciekawym zagadnieniem jest bezsenność, również traktowana jako choroba zawodowa – na dłuższą metę powoduje ją stres i ciągłe napięcie, wynikające z pracy pod presją czasu. Wielu szefów kuchni sięga także niestety po alkohol w trakcie pracy, w celu ukojenia poszarpanych nerwów. Myślę, że nie muszę tu pisać referatu o szkodliwości postępowania, które po równi pochyłej prowadzi do alkoholizmu.

    Dodam na pocieszenie, że większość z wyżej wymienionych jest wynikiem wyłącznie braku higieny pracy i odpowiedniej jej organizacji.

    Nie mogę oprzeć się stwierdzeniu, że każda praca, fizyczna czy umysłowa, niesie za sobą konsekwencje, z którymi liczą się ludzie, wykonujący dany zawód. Niektórych schorzeń nie da się uniknąć, wynika to z jej warunków, natomiast profilaktyczne środki ochrony zawsze będą „na topie”, bo to dzięki nim mamy szansę jakkolwiek się obronić.

    Paweł Wojtyga