14 kwietnia 2020
Paweł Wojtyga
Autor
Paweł Wojtyga

Nie od dziś wiadomo, że jedzenie jest jedną z największych przyjemności… Pożywienie bowiem nie tylko dostarcza nam energii życiowej, ale  jest także podnietą dla naszych zmysłów i sposobem na spędzanie czasu.

Mam to szczęście, że jestem profesjonalnym kucharzem, więc, jak się to mówi, obiekty mojej admiracji muszą mieć ze mną dobrze ?

Podczas prowadzenia szkoleń z gotowania często śmieję się, że nóż ma dwa końce. Fakt, jestem w stanie ugotować większość przepisów znanych ludzkości, może z wyłączeniem dań w stylu swad, czyli owczej głowy po islandzku, lub hakarl, czyli sfermentowanego rekina.

Problem zaczyna się w momencie, kiedy wcielam w życie swój styl gotowania, który określam „na diabła tasmańskiego”. Innymi słowy – na kursach w mojej szkole gotowania zawsze apeluję o zachowanie czystości i porządku, niemniej jednak w ferworze walki muszą być jakieś straty, czy to blat się ubrudzi, a to podłoga zachlapie.

Ważne jest, aby po ukończeniu gotowania wszystko wróciło do stanu pierwotnego. Jestem facetem w kuchni i panowie – gotowanie jest męskie i pociągające, bowiem kobiety uwielbiają, aby je adorować, a cóż może być milszego damie naszego serca od własnoręcznie przygotowanej potrawy?

Oczywiście należy zaczynać małymi kroczkami. Najprostsze dania, w przypadku których jesteśmy w stanie zepsuć mało rzeczy, to na początek rozsądna droga. Następnie zwiększamy poziom trudności. Na pierwszy ogień, drodzy dżentelmeni, proponuję potrawy z kuchni włoskiej. Nie musi to być od razu makaron z sosem carbonara, z wędzonym podgardlem i parmezanem.

Na początek można spróbować prostych i podstawowych składników.

Bierzemy około 200 g piersi z indyka. Tutaj możemy dodatkowo zaplusować dbaniem o zdrowie naszej wybranki serca – indyk, w przeciwieństwie do kurczaka, jest zwierzątkiem źle znoszącym wszelakie antybiotyki i hormony wzrostu. Automatycznie jest on o wiele zdrowszy.

Kolejny krok to połowa świeżej papryki w kolorze zielonym bądź czerwonym, pokrojona w paski. Pamiętajmy, że je się także oczami. Następnie kroimy garść pieczarek w paski, około 100g. Dodatkowo, aby polepszyć smak dania, możemy posiekać garść orzechów, w zależności od rozmiaru naszej ręki będzie to około 30-40 gram. Na podorędziu przygotowujemy dodatkowo 100 ml śmietany kremowej 30% (wiem, jest mało fit, ale tutaj 30% oznacza maksymalizację smaku). Pod koniec pół pęczka posiekanej pietruszki, bowiem witamina być musi. Około 20 ml (łyżeczka na herbatę) oliwy z drugiego tłoczenia, mozzarella, 1 kulka starta na grubych oczkach tarki i możemy zaczynać.

Startujemy od rozgrzania patelni i nastawienia wody z solą (wystarczy nam litr wody i łyżeczka soli, nie dodajemy tłuszczu do wody, to moim zdaniem mit ?), ważna sprawa to dostosowanie patelni do rozmiaru naszego makaronu z indykiem. Dodajemy oliwę i wrzucamy paski indyka. Mieszamy i po około minucie wrzucamy cebulę wraz z papryką. W moim przypadku przyprawiam wszystko od razu solą i pieprzem. Na razie wstępnie, finalnie doprawimy na samym końcu. W momencie, kiedy cebula zacznie się rumienić, dodajemy pieczarki i orzechy. Dusimy do momentu aż pieczarki puszczą wodę i owa odparuje, kolejny etap to dodanie śmietany i wygotowanie połowy objętości. W momencie, kiedy tak się stanie, wyłączamy patelnię i dopiero wtedy zaczynamy gotować makaron. Żelazna zasada, która obowiązuje na każdym kursie gotowania – zawsze gotowy sos czeka na makaron. Makaron gotujemy al dente – jeśli czujemy delikatny opór makaronu podczas gryzienia, wtedy jest już dobry. Odcedzamy go i mieszamy razem z sosem, finalnie doprawiamy solą i pieprzem, dajemy na talerz, sypiemy tartym serem i nacią pietruszki.  Najlepiej podawać tą potrawę z białym wytrawnym i owocowym winem. Ja osobiście podjadam indyka spłukując gardło słodkim tokajem ?

Facet w kuchni to bardzo przyjemne zjawisko, tak twierdzą drugie połówki. Ważne jest serce i pozytywne nastawienie a nauka gotowania pójdzie gładko i przyjemnie.

Jednocześnie proszę Panie o wyrozumiałość, cierpliwość i pomoc w odgruzowywaniu kuchni 🙂

Lista zakupowa na porcję dla dwóch osób:

Makaron tagliatelle (najlepiej świeży) 200g

Filet z indyka (opcjonalnie kurczaka) 200g

Papryka czerwona (1szt.)

Pieczarki (100g)

Orzechy włoskie (30g)

Śmietana 30% (100ml)

Mozzarella (1szt)

Pietruszka nać (1 szt.)

Oliwa pomace (z wytłoczyn) 20ml

Powodzenia, panowie!!! 🙂

0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyZobacz szkolenia